wtorek, 28 stycznia 2014

Oscary 2014

I'm alive!!!
Wróciłam, przepraszam. Już szybciutko nadrabiam zaległości...

9 grudnia mój blożek skończył roczek, tak więc NAJLEPSZEGO! i życzę sobie jedwabistej weny, dobrych filmów i sensownych recenzji. Yeah.
Kolejna sprawa....OSCARY, więc i w tym roku podtrzymam tradycję i podzielę się opiniami na temat tegorocznych hollywoodzkich badziewi. Tak badziewi. Niestety z roku na rok jest coraz gorzej z tymi nominowanymi produkcjami. Nic mnie nie zachwyciło na tyle, aby uznać dany film za najlepszy film roku.
Cóż....no to zaczynamy
:) :) :)


Zniewolony. 12 Years a Slave




9 nominacji:
  • Najlepszy film
  • Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Chiwetel Ejiofor
  • Najlepszy aktor drugoplanowy: Michael Fassbender
  • Najlepsza aktorka drugoplanowa: Lupita Nyong'o
  • Najlepszy reżyser: Steve McQueen
  • Najlepszy scenariusz adaptowany
  • Najlepsza scenografia
  • Najlepsze kostiumy
  • Najlepszy montaż


Zacznę bardzo negatywnie. Największe rozczarowanie tegorocznych Oscarów! Temat niewolnictwa u Amerykanów jak zwykle na czasie. W zeszłym roku mieliśmy bohatersko-patriotyczny bełkot Bena Afllecka (Operacja Argo) i historyczną chlubę narodu w postaci Lincolna. W skrócie amerykańska propaganda, rozpływający się w powietrzu samozachwyt i wydawanie milionów dolarów na filmy, na których cały świat prócz Stanów śpi...stać ich to mogą, a niech się chwalą, co ja biedna Europejka mogę.

Wróćmy może jednak do Zniewolonego. Na ekranie przewija się sporo czarnuszków, fabuła zmusza nas do ciągłego współczucia, wycierania łez i refleksji kwestii etycznych. Wcale to nie wynika z mojego rasizmu, do którego się nie przyznaję, aczkolwiek who knows?!, ale film zwyczajnie spłynął po mnie. Jak dla mnie mogli wyrżnąć wszystkich bohaterów, jeden po drugim, na koniec zrzucić jeszcze jakiś konkret meteoryt, to i za efekty specjalnie będzie nominacja, a i pewnie też nic w tym by mnie nie zachwyciło. Podstawowym odpychającym problemem jest złe aktorstwo. Bohaterzy w żaden sposób nie walczą o sympatię widza, główna postać Solomon (Chiwetel Ejiofor) jest zwykłym czarnym, zlewającym się w jedno czarne tło z pozostałą czarną obsadą. Nie twierdzę, że Chiwetel jest złym aktorem, widziałam co nieco w jego wykonaniu, w Kozaczkach z pieprzykiem był ujmując to najmniej profesjonalnie jak się tylko da, słodki, co idealnie współgrało z naiwną tematyką filmu. W Zniewolonym winą obarczę scenarzystów, za kiepsko przeprowadzoną akcję i słabe dialogi. Aktorzy nie mieli jak popłynąć. Film nie miał serca.
Co było fajne? W sumie cała produkcja, dopięta na ostatni guzik, składna, owinięta ładnym estetycznym papierem, z linią melodyczną chamsko zerżniętą z innych filmów (Incepcja i Cienka czerwona linia) ale mimo wszystko ładnie prezentującą dzieło, dobra charakteryzacja, spoko oświetlenie, bo nawet rozróżniałam czarnoskórych aktorów i widziałam co robią w nocy pod kołderką :) Wszystko pięknie i różowo, ale koniec końców wyszło słabo...

Filmweb 7,5/10
Kika 6/10 (a powinno być 5, ale za te moje skrajnie rasistowskie poglądy musiałam podwyższyć, żeby moi czarnoskórzy przyjaciele się nie obrazili...co jest jeszcze bardziej rasistowskie! HA!:D)

Wilk z Wall Street




5 nominacji:
  • Najlepszy film
  • Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Leonardo Di Caprio
  • Najlepszy aktor drugoplanowy: Jonah Hill
  • Najlepszy reżyser: Martin Scorsese
  • Najlepszy scenariusz adaptowany


Tutaj będę troszeczkę, ale tylko troszeczkę broniła Akademię za aż 5 nominacji do takiej fajnej nic nie wnoszącej do naszego życia komedii. Przyznaję, że jest to mój tegoroczny faworyt. Tylko i wyłącznie będę mu (zapewne bezowocnie) kibicowała, ponieważ jako jedyny z całej nominowanej dziewiątki wywołał u mnie jakiekolwiek emocje. A był to oczywiście zabójczy rechot zagłuszający nawet ten, który otaczał mnie zewsząd na sali kinowej. BARDZO DOBRY FILM. Długi w cholerę, czego w żaden sposób nie da się zauważyć. W każdej minucie mamy sprawnie zbudowaną historyjkę, dialogi są błyskotliwe, a obsada najlepsza na świecie. Scorsese pokazał się z bardzo dobrej reżyserskiej strony, a Leo...och mój drogi kochany Leo. Kocham go młodzieńczą miłością od kiedy w kinach grali Titanica. Wierzę, że kiedyś zostanie ojcem moich dzieci. To co pokazał w Wilku z Wall Street było obłędne. Wykazał się wszechstronnością aktorską, bo jego postać na przestrzeni lat znacząco się zmieniała co Leo pięknie zaprezentował, brawo kochanie, klaszczę w dłonie. Wyczuwacie, że będzie ale, czujecie to suki? Aaaaaale w tym aktorstwie chcąc nie chcąc wyczuwałam pewną desperację, miałam niekiedy wrażenie, że stara się aż za bardzo, za dużo, za wiele. Nie powiem kto tego Oscara dostanie, bo to nie ten film jeszcze, aczkolwiek swoje 5 minut miał także w Wilku...oczywiście mam tu na myśli Matthew McConaughey, któremu statuetka należy się chociażby za to, jak ten aktor bardzo zmienił się ostatnio. Z komedii romantycznych zawędrował do kilku bardzo dobrych i ambitnych produkcji, zrzucając przy tym maskę ładnej buzi Hollywoodu. Aktorsko się wyrobił, a w Wilku...rozśmieszał bardziej jak Leo. Tak. Ewidentnie awansował na mojego nowego kochanka.
W skrócie film dobry, będę kibicować, oczywiście mimo wszystko swój głos oddaję na Leo. Warto zobaczyć i nie grają tam czarni. :)

Filmweb 8/10
Kika 8/10 

Witaj w klubie




6 nominacji:
  • Najlepszy film
  • Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Matthew McConaughey
  • Najlepszy aktor drugoplanowy: Jared Leto
  • Najlepszy scenariusz oryginalny
  • Najlepsza charakteryzacja i fryzury
  • Najlepszy montaż


Film z serii: "jestem całkiem przeciętny, ale o ciężkiej tematyce, więc obsypcie mnie nagrodami proszę". Nic specjalnego niestety. W tym przypadku stykamy się z wirusem HIV, okrutnym korpo-światkiem i teksańskim cwaniactwem dzięki któremu przetrwasz. Cieszą mnie takie filmy, choćby z tego względu, że poznaję osoby, który w jakiś sposób rzeczywiście zapisały się na kartach historii, a ja o nich nigdy nie słyszałam. Pod tym względem dziękuje bardzo całej załodze Witaj w klubie, oświeciliście nie tylko mnie ale i pół świata. Korupcja, lekomania, szaleńcza potrzeba życia, homoseksualizm, narkotyki i dziwki. Było wszystko, problematyka dzisiejszego świata w pigułce. No ale Oscar....raczej nie...
Matthew McConaughey, świetna rola, poświęcił się zrzucając sporo kilogramów, wyglądał okropnie, wyczuwam statuetkę. Jared Leto też było ok, przebrał się za dziewczynkę, mówił jak panienka, dużo makijażu, płakał, ekspresyjna gra, no cóż, prawdopodobnie stanie obok Matthew.
Film polecam, bo ciekawy. Ale nic na siłę.

Filmweb 7,8/10
Kika 7/10

American Hustle



10 nominacji
  • Najlepszy film
  • Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Christian Bale
  • Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Amy Adams
  • Najlepszy aktor drugoplanowy: Bladley Cooper
  • Najlepsza aktorka drugoplanowa: Jennifer Lawrence
  • Najlepszy reżyser: David O.Russel
  • Najlepszy scenariusz oryginalny
  • Najlepsza scenografia
  • Najlepsze kostiumy
  • Najlepszy montaż



Kolejny przeciętniak, który zapowiadał się bombowo. Po pierwszych scenach byłam pewna, że to będzie mój osobisty strzał w dziesiątkę. Cudowna obsada, najbardziej popularni aktorzy i aktorki ostatnich lat i rzeczywiście pod tym względem nie było źle. Kreacja Bale'a charakterystyczna i magnetyzująca, charakteryzacja idealnie współgrała z jego pomysłem na poprowadzenie postaci. Bradleyow jeszcze troszeczkę brakuje do perfekcji, ale przyznaję, że lubię na niego patrzeć. Jennifer Lawrence po raz kolejny kradła każde ujęcie, Amy Adams niestety moim skromnym zdaniem nietrafiona. Aktorsko wypadła średnio, porównując ją z koleżankami i kolegami z planu nie zaprezentowała nic, oprócz....głębokich dekoltów do pępka. To jest chyba jedyny powód, dla którego Akademia mogłaby uhonorować ją Oscarem. A wiem, że te stare zboczuchy, często mocno biorą sobie to kryterium do serca (albo penisa). Są cycki jest statuetka.
Scenografia, kostiumy - poczułam klimat lat '70-'80, wyszło nieźle. Kto dał ciała? Znowu scenarzyści... Nudno było, co się będę oszukiwać, chciałam bardzo się tym filmem jarać, efekt był odwrotny, przykro. Parę razy dało się wyczuć subtelny humor, troszeczkę zbyt subtelny, bo tej produkcji potrzebny był kiczowato-groteskowy żart, idealnie wpasowujący się w klimat tamtejszych lat. O! Taki jak w Wilku z Wall Street, Scorsese potrafił. Wątek kryminalny bardzo źle poprowadzony, miał być główny, stał się poboczny. Film bardziej skupiał się na tym kto wydyma Amy Adams, niż spektakularnych oszustwach, na których widzowi najbardziej zależało.
Polecam dla obsady i dobrego klimatu. No i panom mogą się spodobać kostiumy...

Filmweb 7/10
Kika 7/10 (pomimo mojej ukrytej zazdrości dekoltem pani Adams, niech i będzie przeciętne 7)


Grawitacja




10 nominacji:
  • Najlepszy film
  • Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Sandra Bullock
  • Najlepszy reżyser: Alfonso Cuarón
  • Najlepsza muzyka oryginalna
  • Najlepsza scenografia
  • Najlepsze efekty specjalne
  • Najlepsze zdjęcia
  • Najlepszy dźwięk
  • Najlepszy montaż
  • Najlepszy montaż dźwięku

Mógł być Kikusiaczkowy Oscar, oj mógł. Było bliziutko, ale Ameryka jak to Ameryka wolała skupić się nad efektami specjalnymi zapominając o europejskich zapotrzebowaniach na "coś głębszego".
Zdjęcia rewelacyjne, absolutne mistrzostwo! Sandra Bullock i George Clooney nie mieli łatwego zadania i musieli wykazać się dużą wyobraźnią grając wyłącznie na mało inspirującym zielonym tle. No ale efekt był piorunujący. Piękne widoki zaczarowały mną i odbyłam daleką podróż...
To samo ujęcia, dało się wyczuć artystyczny zmysł, próbę wciągnięcia widza w kosmiczną poezję.
Sandra sprawnie poradziła sobie samotnie na ekranie, piękna, zgrabna i utalentowana, nie nudziłam się w jej towarzystwie.
Grawitacja trwała jakieś 1,5 h co jest dla mnie idealną długośćią filmu, w której przedstawiono sprawnie cała fabułę. Wrzucono parę zabawek w postaci świetnich efektów specjalnych i w połączeniu z imponującymi zdjęciami zbudowało się całkiem ładne hollywodzkie cacko.
Czego zabrakło? Refleksji nad życiem i śmiercią, samotnością, bezradnością. Trochę filozoficznych bzdur nadałoby filmowi charakteru. Pominięto to znacząco. Pojawiły się co prawda wspomnienia głównej bohaterki o zmarłej córeczce, troszeczkę zaleciało sentymentalizmem, ale było to bardziej naiwne jak sensowne.
Zabrakło ducha, ale w sumie nieszkodzi. Polecam.

Filmweb 7,1/10
Kika 7/10


Ona




5 nominacji:
  • Najlepszy film
  • Najlepszy scenariusz oryginalny
  • Najlepsza muzyka oryginalna
  • Najlepsza piosenka "The Moon Song" (Scarlett Johansson i Joaquin Phoenix)
  • Najlepsza scenografia

Bardzo dziwi mnie nominacja do Oscara. A dlaczego? Bo ten film był bardzo nie w stylu Akademii. Liryczny, uczuciowy i metaforyczny pomimo swojej prostoty. Po raz pierwszy zetknęłam się z alternatywną wizją przyszłości, która nie opiera się na frwających nad miastem statkach kosmicznych i kuriozalnych, futurystycznych outfitach. Rzeczywistość w tym filmie jest o dziwo dość ekhm realistyczna, wszystko trzyma się kupy, świat wygląda zwyczajnie a nasze iphony po prostu ewoluowały, co zaczyna dziać się nie od dziś... Komputery to nie tylko sztuczna inteligencja, to aż bezcielesny człowiek, który odczuwa emocje, ból, rozdrażnienie, a nawet miłość. Tak. Ona to kolejna romantyczna historia, ale z nowymi bohaterami. Człowiek zakochuje się w systemie operacyjnym o wdzięcznym imieniu Samantha i trudno mu się dziwić, bo w takim głosie ciężko się nie zakochać. Za tym głosem nie stoi nikt inny jak Scarlett Johansson, piękna dziewczyna. W każdym filmie zazdroszczę jej urody, ale dopiero w tej produkcji zauważyłam jej charakterystyczną, kuszącą chrypkę. Cudownie dobrali aktorkę, zupełnie nie potrzebowałam widoku jej ciała aby zrozumieć zauroczenie Theodora (Joaquin Phoenix). Między tymi aktorami wyczuwałam chemię, współpraca wyglądała obiecująco, a widz pomimo absurdu ich filmowego romansu, pływał w odmętach pięknych wierszy i lirycznych dialogów. To wszystko okraszone było niegłupimi zdjęciami, które kupiłam w całości. A muzyka? Błagam, chociaż w tej kategorii o statuetkę.
Wszystkie elementy idealnie ze sobą współgrały, było cudownie, poetycko, romantycznie i przyzwoicie zagrane. Polecam póki co najbardziej z wszystkich obejrzanych, chociaż zdaję sobie sprawę, że to nie jest kino dla każdego. Zupełnie inny wymiar miłości, uduchowiona technika, człowiek w szponach nowoczesności. Szybko zaprzyjaźniamy się ze wszystkimi bohaterami, zarówno tymi ludzkimi jak i z maszynami. Wierzymy w taką przyszłość, bo już opieramy nasze życia na high techonology. To nas czeka, takie związki, takie rozterki i raz jeszcze polecam.
A co do Oscara....to go nie będzie.

Filmweb 7,8/10
Kika 9/10

Kapitan Phillips




6 nominacji:

  • Najlepszy film
  • Najlepszy aktor drugoplanowy - Barkhad Abdi
  • Najlepszy scenariusz adaptowany
  • Najlepszy dźwięk
  • Najlepszy montaż
  • Najlepszy montaż dźwięku


Chyba spośród moich znajomych obejrzałam ten film jako ostatnia, dlatego o Kapitanie Phillipsie usłyszałam całą masę jako takich recenzji. W sumie wszyscy go zachwalali, że ciekawie zrobiony, przyzwoicie zagrany, trzymający w napięciu, generalnie dobre kino. Oczywiście poniekąd zgadzam się z nimi wszystkimi, bo rzeczywiście nieźle było, trochę się podenerwowałam (w moim przypadku pojawiająca się irytacja fabułą jest związana z silnymi emocjami i zazwyczaj wiąże się z wysoką oceną), na Toma Hanksa złego słowa nie powiem, bo dobrym aktorem jest, a urocze somalijskie czarnuszki w końcu wywołały u mnie uzasadniony maluteńki, oczywiście ledwo zauważalny rasizm. Tfu brzydkie słowo. "Rasizm-ik". O. Może być...
Więc... film dobry, ale jak dla mnie niedopracowany. Było parę zupełnie nieistotnych scen nie wnoszących nic do fabuły, całość zbyt przedłużona, miejscami irracjonalna i naciągana. Scena w której Phillips próbuje uciec skacząc do wody - absolutnie niepotrzebna, nic z niej nie wynikło. Murzynki za grzeczne były, bo aż tak strasznie mnie nie irytowały, a tak przy okazji nominacja dla Barkhad'a Abdi to chyba jakiś żart... Nie wiem za co Akademia go wyróżniła, no ale nieważne, taka dygresja.
Ja wiem, że ta cała historia oparta była na faktach, że rzeczywiście istnieje taki kapitan i miał tak strasznie przesrane, ale...ja jakoś tego nie kupuję. Dlaczego cała załoga statku, paręnaście-dziesiąt osób cyka się 4 młodych chłopców? Dlaczego frachtowce pływające po terenach zagrożonych pirackimi napadami nie są zaopatrywane w broń? Gdzie jakaś ochrona? Gdzie sens? Przykro mi, że żyjemy w świecie absurdu, który przyćmił mi prawdopodobną zajebistość powyższego filmu, ale jednak, pomimo tego wszystkiego, po seansie byłam artystycznie zaspokojona. Podobało mi się, przede wszystkim ostatnia scena, gdzie Tom rozwalił mnie na łopatki, kiedy chciałam się przyczepić do nieoryginalności jego postaci. Stworzył tak niesamowitą kreację, która w ostatnich minutach założyła klamrę do całej historii, wszystko było dla mnie jasne och i jak genialne. Brawo Tom, bo był twój kolejny dobry rok.

Filmweb 8/10
Kika 7/10

Nebraska



6 nominacji:
  • Najlepszy film
  • Najlepszy aktor pierwszoplanowy - Bruce Dern
  • Najlepsza aktorka drugoplanowa - June Squibb
  • Najlepszy reżyser - Alexander Payne
  • Najlepszy scenariusz oryginalny
  • Najlepsze zdjęcia


Myślałam, że w tym roku nic lepszego jak Wilk... czy Ona mnie nie spotka. Jak jeszcze zorientowałam się, że Nebraska jest filmem czarno-białym, a poszczególne klatki nie przedstawiają większej akcji, zrozumiałam, że czekają mnie nieziemskie nudy. I właśnie z takim nastawieniem, niespodzianki filmowe smakują najlepiej, byłam absolutnie urzeczona dopiero co obejrzanym obrazkiem. Bardzo lekka fabuła, przedstawiająca relacje rodzice - dzieci, gdzie najmłodsi są dorosłymi ludzi, a najstarsi mają bliżej jednak w tę drugą stronę. Syn zabiera ojca w podróż, ponieważ ten, chory i nie do końca w pełni władz umysłowych, jest przekonany, że wygrał ogromną sumę na loterii. To tyle. Cała fabuła. Ale po co kombinować? Genialna naturalność aktorów to tylko początek, poczułam jak historia wciąga mnie w ekran, a nastrojowość zdjęć i muzyki kołyszą mnie gdzieś wysoko. Spokojna, niedynamiczna akcja była absolutnym atutem, który jak najbardziej powinien być doceniony. Doskonale poznajemy bohaterów, dzielą się oni z nami swoją sentymentalnością, zarażają lekkim humorem i na koniec...na końcu dzieje się coś pięknego. W sercu poczułam dziwne, ale bardzo przyjemne uczucie, szczery uśmiech sam mi się namalował na mordce, a  i bardzo żałowałam rozstania z filmem. Najlepsze zakończenie ever! Nebraska. Polecam. Bo nie zawsze dynamizm i sztuczny dramatyzm wystarczą....

Filmweb 7,5/10
Kika 8/10

Tajemnica Filomeny



4 nominacje:
  • Najlepszy film
  • Najlepszy aktorka pierwszoplanowa - Judi Dench
  • Najlepszy scenariusz adaptowany 
  • Najlepsza muzyka oryginalna
Czekam na napisy, bo kino drogie...