niedziela, 6 kwietnia 2014

Plan lotu a kino Hitchcocka

Dziś trochę ambitniej (ale będzie i rasistowsko dla zasady), powrócimy do starego dobrego kina, które nie daje o sobie zapomnieć, a nawet staje się ówcześnie źródłem inspiracji twórców z całego świata. Za tym dobrym kinem stoi oczywiście Hitchcock, a gdzie go można obecnie spotkać? 
Przenieśmy się paręnaście lat wstecz...

Hollywood za sprawą mrocznego thrillera Tatoo z 2002 roku, odkryło i zachwyciło się młodym niemieckim reżyserem Robertem Schwentke. Charakteryzował się on nietuzinkowym spojrzeniem na współczesne kino, potrafił wciągnąć widza w zawiłą i szybką akcję, napięcie w jego filmach z każdą minutą rosło a emocje wręcz wylewały się z ram ekranu. Niejednokrotnie uznawano go także za kontynuatora tradycji Alfreda Hitchcocka, co doskonale przedstawił Schwentke w realizacji filmu Plan lotu z 2005 roku.

Zanim pokuszę się o wnikliwą analizę porównawczą postaram się wpierw lekko zarysować fabułę Planu lotu. Główna bohaterka, amerykanka Kyle Pratt (Jodie Foster), traci w nieszczęśliwym wypadku męża. Ponieważ tragedia wydarzyła się w Niemczech, zabiera jego ciało i wraz z sześcioletnią córką Julią postanawia przewieźć trumnę gigantycznym samolotem pasażerskim do rodzinnego kraju. Pogrążone w żałobie matka i córka zasypiają w trakcie podróży, jednakże po przebudzeniu Kyle orientuje się, że jej dziecko zniknęło. Po przeszukaniu praktycznie całego pokładu, zgłasza się do kapitana i prosi o pomoc stewardesy. Dziewczynka nie odnajduje się, a nawet pojawia się podejrzenie wśród załogi, że Julia nigdy nie wsiadła do samolotu. Wkrótce pojawiają się dowody na to, że córka głównej bohaterki nie była odprawiana, nie znajdowała się na liście pasażerów a nawet nie żyję, bo zginęła w wypadku wraz ze swoim ojcem. Kyle zostaje uznana za niezrównoważoną psychicznie, nikt nie wierzy w jej zapewnienia o istnieniu córeczki, dlatego postanawia działać na własną rękę, dzięki czemu odkrywa intrygę, w którą została okrutnie wciągnięta, odnajduje ukrytą w awionetce Julię, a uwikłani w przestępstwo ochroniarz samolotu i stewardesa Stephanie zostają srogo ukarani.
Na pierwszy rzut oka fabuła przypomina tę z 1938 roku z Hitchcockowskiego Starsza pani znika. Ewidentnie mamy podobne zaginięcie drugoplanowej postaci, u Schwentke’a była to sześcioletnia dziewczynka, u Hitchcocka przemiła starowinka. W obu przypadkach główną bohaterką jest zagubiona i lekko zdezorientowana młoda kobieta, której nikt nie chce uwierzyć w tajemnicze zniknięcie pasażerki. Nawet miejsce rozgrywania akcji można uznać za podobne, gdzie w jednym przypadku mamy potężnego rozmiaru samolot, a w drugim rozpędzony pociąg.


Plan lotu nie tylko inspiruje się produkcją Starsza pani znika, ale zauważyć w nim można silne nawiązania odnoszące się do całej twórczości Hitchcocka. Warto wspomnieć o samym budowaniu napięcia, przez cały film Schwentke trzyma widza w niepewności, nie zdradza źródła intrygi i pozwala wraz z bohaterką przeżywać akcję. Następnie pokazuje nam winnych przestępstwa, poniekąd wyjaśnia intrygę i buduje burzliwą narrację wokół jeszcze nic niewiedzących bohaterów. Może efekt nie był aż tak piorunujący, ale jak najbardziej można ten zabieg zaliczyć do Hitchcockowego stylu.

Kolejnym przykładem są silnie zarysowane portrety głównych bohaterów. Kyle Pratt to cicha, pogrążona w rozpaczy po śmierci męża, opiekuńcza matka. Jej stosunek do otoczenia zmienia się w wraz z zaginięciem córki i niezrozumieniem wśród załogi i pasażerów samolotu. Staje się wtedy kobietą silną, niezależną i bezwzględną. Tak też działo się w filmach Hitchcocka, gdzie przeważnie spokojne, atrakcyjne blondynki (zupełnie jak Jodie Foster), które pod wpływem pewnych sytuacji zaczynają działać instynktownie, emocjonalnie i nie cofają się nawet przez dokonaniem zbrodni. Kyle ratuje córkę aktywując bombę w pomieszczeniu, w którym znajdował się ochroniarz samolotu, porywacz i spiskowiec. Czyni to w sposób bezwzględny i nieczuły, ponieważ zmusza ją do tego instynkt macierzyński.

Postać Julii to smutna, mała dziewczynka, niepotrafiąca odnaleźć się w nowej rzeczywistości bez ojca. Po zaginięciu matka opisuje jej osobę, jako ciężko przeżywające tragedię dziecko, które może się dziwnie zachowywać. W ten sposób Kyle stara się wytłumaczyć, dlaczego Julia bez wiedzy rodzica postanowiła opuścić miejsce pasażera.

Dodatkowo wspomnę o negatywnych postaciach Planu lotu, są to: ochroniarz Gene Carson i stewardesa Stephanie. Młodą dziewczyną biorącą współudział w porwaniu zaczynają targać wyrzuty sumienia, ale Gene nie pozwala jej na zaprzepaszczenie całej akcji i zmusza ją do kontynuowania intrygi. Wątek ten przypomina relacje bohaterów z Zawrotu głowy. Hitchcock wyraźnie rozrysował charaktery postaci, gdzie Scottie, zakochany we współwinnej morderstwa Madeleine, zaczyna w końcu odczuwać wewnętrzną potrzebę kierowania zachowaniami swej kochanki.


Schwentke ucząc się od mistrza, potrafił zbudować napięcie tak, aby widz odczuwał przez całą długość filmu niepokój, od pierwszej sceny aż do punktu kulminacyjnego. Najlepiej widać to w scenach, w których Kyle zaczyna wątpić w to, czy rzeczywiście jej córka żyje i znajduje się wciąż w lecącym samolocie. Bohaterka popada w obłęd, o czym świadczą pojawiające się paranoiczne obrazy, zamglone retrospekcje, a także zagubione, obłąkane spojrzenia aktorki. Widz sam zaczyna się zastanawiać nad rozgrywającą się właśnie akcją i podobnie jak Kyle popada w dezorientację. Paranoiczne są ruchy kamery, szybkie, gwałtowne, kiedy bohaterka opętana rozpaczliwym szaleństwem poszukuje córki na pokładzie samolotu. Natomiast długie ujęcia twarzy w Hitchcockowym stylu ukazują nam emocje targane bohaterem. Samo miejsce akcji jest klaustrofobiczne, ogromnych rozmiarów, dwupiętrowy samolot z licznymi zakamarkami, w którym ciężko znaleźć nawet dziecko. Schwentke pokusił się dodatkowo o grę stereotypami, gdzie wsiadający na pokład Arab, momentalnie kojarzy się widzowi z przestępstwem i powoduje niepokój.


Plan lotu jest nie tylko owocem inspiracji Hitchcockiem, ale hołdem złożonym ku jego twórczości. Pierwsza scena, w której bohaterka obserwuje zatrzymujący się pociąg, od razu kojarzy się ze Starsza pani znika, a kolejna scena z krukami fruwającymi nad drzewem przypomina nam o ponadczasowych Ptakach. Schwentke niczym jego mistrz starał się za wszelką cenę przykuć uwagę przyszłych widzów. Nawet jego metoda pracy była zbliżona do Hitchcockowskiej, gdzie precyzyjność ujęć i kadrów rozplanowywał wcześniej w myślach. Każdy ruch kamery był zaplanowany i musiał być logiczny z punktu widzenia rozwoju akcji. Plan lotu przyniósł reżyserowi niebywały sukces i pozytywny odbiór wśród widzów, ale do mistrzostwa Alfreda Hitchcocka jeszcze długa droga.